W tym odcinku pod lupę bierzemy kontrowersyjne pytanie, z którym od 7 lat spotykam się często, chociaż na szczęście już coraz rzadziej. CrossFit vs. kontuzje, jak to wygląda naprawdę? Trudnych pytań się nie boimy więc do dzieła!

„Czy CrossFit jest kontuzjogenny?”

Odpowiedź na to pytanie rozłożymy na czynniki pierwsze, tak żeby raz na zawsze zrozumieć jak to wszystko działa. Szukając oficjalnej definicji słowa kontuzjogenny można w samym internecie znaleźć rozbieżności i ciekawą dyskusję. Z jednej strony może ono dla niektórych oznaczać, że coś (jakiś sport/aktywność) może powodować zwiększone ryzyko kontuzji. Z drugiej strony kontuzjogenność to trochę zaczerpnięte z angielskiego „injury prone” czyli podatność jakiejś osoby/zawodnika na kontuzje.

A teraz weźmy dobrego fizjoterapeutę, świetnego lekarza ortopedę (najlepiej sportowego) i zadajmy im pytanie:

Czy znając doskonale budowę i mechanikę ludzkiego ciała mogą potwierdzić, że jesteśmy stworzeni/zbudowani do:

  • biegania
  • skakania
  • podnoszenia ciężkich przedmiotów z ziemi
  • przebywania w pozycji przysiadu i wychodzenia z tej pozycji
  • rzucania
  • odpychania/przyciągania siebie/przedmiotów przy użyciu górnej części ciała

Jesteśmy pewni, że każdy z nich odpowie – oczywiście. A przecież to właśnie robimy podczas zajęć CrossFit! Tak więc w czym tkwi źródło tej famy, która nadal za CrossFitem się ciągnie? Naszym zdaniem są to 3 rzeczy. Oczywiście te będą wspólne dla każdego innego systemu treningowego, dla każdego innego sportu i dyscypliny. A więc za kontuzje w …… (podstaw dowolny sport) odpowiada:

  • złe programowanie treningów
  • zły coaching
  • ego osoby ćwiczącej (w szczególności), ale i trenera w niektórych przypadkach.

Złe programowanie treningów

Złe programowanie (treningów grupowych) to takie, które nie uwzględnia ogólnych słabości i tendencji ruchowych osób dorosłych w dzisiejszych czasach. Co mamy na myśli? Chyba wiecie. Ogromna ilość osób w dzisiejszych czasach ma ograniczoną ruchomość w stawach skokowych. Przyczyniają się do tego tak lubiane przez Panie szpilki, a przez Panów – Airmaxy. Siedzący tryb życia, czyli nasze sztywne biodra i słabe pośladki. Oraz pogłębiona kifoza piersiowa, słaba praca łopatek, wysuniętą do przodu głowa wpatrzona w komputer i smartphone. Każda dorosła osoba jest w większym, lub mniejszym stopniu już popsuta.

Dobre programowanie powinno w pierwszej kolejności skupić się na takich właśnie ćwiczeniach, aby te „wady” naprawić. Wymieńmy tu na szybko:

  • ćwiczenia na wzmocnienie stóp (skakanka),
  • ćwiczenia na wzmocnienie grupy mięśni prostowników biodra (martwe ciągi, KB swing)
  • czy przewaga ruchów pull nad ruchami push jeżeli chodzi o górną część ciała.

Kolejnym aspektem dobrego programowania powinno być uwzględnienie intensywności i volumenu pracy jaką dana partia mięśniowa ma do wykonania w danym dniu/tygodniu. Oraz takie nią zarządzanie, aby znając specyfikę danej grupy mięśniowej dać im odpowiedni czas na regenerację.

Dobre programowanie to również takie, które szuka równowagi w ludzkim ciele. Łączy w sobie wszelkie wzorce ruchowe: push, pull, twist, flex, bend, squat, lunge, walk, jump, run. Okresowo testując postępy grupy i odpowiednio reagując. Dlatego też podstawową kwestią jest to, aby trener programujący treningi dla danego klubu był jego integralną częścią!

Zły coaching

Zły coaching to trener nieobecny i niezaangażowany. To trener, który boi się podejść do dorosłego faceta i powiedzieć mu dosadnie: nie radzisz sobie z tym ćwiczeniem/ciężarem, zrób proszę krok w tył, aby technika wróciła na swoje miejsce.

Zły coaching to trener, który przez całe zajęcia stoi w miejscu i pilnuje tylko pierwszego rzędu osób. To trener, który już „machnął ręką” na danego klubowicza bo „temu już 1000 razy zwracałem uwagę a ten dalej swoje, więc nie będę już się odzywał”

Zły trener jest jak zły lekarz. Może pomóc, ale równie dobrze może zaszkodzić

Wybujane ego osoby ćwiczącej, oraz trenerów

Przechodząc płynnie do ego. Zły coaching to również taki trener, który przelewa swoje cele i ambicje na podopiecznych: musisz bić rekord za rekordem, musisz zostać zawodnikiem itp. Każdy ma inne cele, inne potrzeby i inne motywacje. Bez gruntownego ich poznania nie powinniśmy kierować żadnego klubowicza w stronę inną niż:

„Trenuj tak, żeby Twój wnuk musiał Cie gonić z piłką”

Ego w treningu ma niestety wiele twarzy. Niestety większość z nich nie sprzyja bezpiecznemu rozwojowi.

  • Rywalizacja: jeżeli z każdego treningu robisz zawody, w których musisz z kimś wygrać i komuś coś udowodnić – będziesz miał kontuzję.
  • Porównywanie się: jeżeli dobierasz intensywność i obciążenie nie do swoich możliwość i dyspozycji danego dnia, tylko na podstawie trenującej obok (nie daj boże lepszej/silniejszej) osoby – będziesz miał kontuzję
  • Źle postawione cele: jeżeli Twoim celem jest podnosić coraz więcej i więcej bez końca, a stagnacja od roku na back squacie na 120 kg oznacza dla Ciebie rozpacz i porażkę – będziesz miał kontuzję.
  • Wszystkie cele, które nakierowane są na niekończącą się poprawę wyników są celami zawodniczymi (maximazing performance).

Jesteś 30 letnim facetem, który właśnie wziął 120 kg w przysiadzie! Super. Uwierz nam, że i tak jesteś 1% najsilniejszych mężczyzn w społeczeństwie. Teraz trenuj tak, żeby powtórzyć ten wynik w wieku 50 a nawet 60 lat. To będzie wtedy wyznacznik Twojego zdrowia i samopoczucia.

Jeżeli natomiast jedyne co Cie kręci to bicie kolejnych rekordów to pamiętaj: zarabiający miliony dolarów sportowcy, mający najlepsze na świecie sztaby trenerów, lekarzy, fizjoterapeutów, najlepszy sprzęt, odżywki, doping – też łapią kontuzję! Dlaczego? bo kontuzje są nieodłącznym elementem pogoni za wynikiem.

Ty tych granic przekraczać non stop nie musisz. Trenuj dla siebie. Trenuj z głową. Zostaw ego w szatni. Naprawiaj swoje ciało i ciesz się z każdego małego progresu.

Podsumowując

Wracając do postawionego na początku tego tekstu pytania należy raczej stwierdzić, że to my – ludzie XXI wieku jesteśmy bardzo podatni na kontuzję dzięki całej aktywności (i jej braku), który sobie serwujemy.

Według nas najlepszym narzędziem do naprawienia ciała jest trening funkcjonalny – trening CrossFit podczas którego możemy w kontrolowany sposób i pod okiem trenera odbudować podstawowe wzorce ruchowe, a następnie się w nich wzmocnić jednocześnie poprawiając naszą wytrzymałość, wydolność czy koordynację.

Piłka nożna w weekend z kolegami czy wypad na deskę snowboardową to już bardzo złożone i zaawansowane aktywności, w których niestety nie wszystko zależy od Ciebie. A biorąc pod uwagę w jakim stanie są nasze aparaty ruchu podczas tych „sportów”, bardzo łatwo nabawić się poważnej kontuzji.

Tak więc jeżeli masz 25, 30 czy 40 lat i przez ostatnie lata nie za bardzo dbałeś/dbałaś o swoje ciało to nasza rekomendacja jest taka: znajdź dobry klub CrossFit. Przetrenuj mądrze i konsekwentnie rok a najlepiej dwa i w ten sposób zbudujesz (odbudujesz) bardzo solidny fundament jakim jest Twój aparat ruchu, który pozwoli Ci sprawnie i bezpiecznie uprawiać inne aktywności.

Pamiętaj, twoim pojazdem w każdym sporcie jest Twoje ciało, które ma być silne, sprężyste, elastyczne i wytrzymałe. Dbaj o nie, bo innego nie dostaniesz.

Przeczytaj relację z WODCamp Italia i sprawdź ofertę nowych wyjazdów na stronie WODCamp.eu
Share: