Jestem przekonany, że każdy z nas ma w swoim otoczeniu kogoś, kto boi się latać samolotem. I jakbyś się nie starał to nie przekonasz tej osoby statystykami o najbezpieczniejszym środku transportu i najniższym prawdopodbieństwie wypadku.

Powodów może być kilka ale jednym z nich jest epickość i medialność katastrof lotniczych. Niemal każda od razu trafia do wiadomości i na pierwsze strony gazet.
Kula ognia, wszyscy zginęli i w ogóle najgorsza możliwa śmierć.

Byle wypadkiem samochodowym, jednym z setek czy tysięcy danego dnia nikt się już tak nie emocjonuje.  Te same osoby każdego dnia wsiadają po kilka razy do auta bez jednej myśli, że szansa, że im coś się stanie jest kilkadziesiąt razy większa niż w samolocie. A chyba każdy z nas zna bliżej lub dalej kogoś kto zginął w wypadku samochodowym.

Nazywam to efektem katastrofy lotniczej:
Prawdopodobieństwo niewielkie, ale wyobrażenie o jego doświadczeniu i skutkach paraliżujące.

Podobną zasadę od lat widzę w świecie fitness a dokładnie rzecz biorąc w treningu siłowym. A będąc jeszcze bardziej precyzyjnym- w martwym ciągach, przysiadach ze sztangą itp.

“Nie będę dźwigał/dźwigać ciężarów bo się uszkodzę”

Gdybym tylko dostawał złotówkę, za każdym razem gdy coś podobnego usłyszę…

“Znam kogoś kto podnosił ciężary i rozwalił sobie kolano”

Ja też znam.

Ale równocześnie znam 100-tkę innych osób co NIE trenują siłowo i są po prostu słabi, żeby nie powiedzieć chorzy, otyli, niesprawni pod każdym fizycznym względem.

Ja sam mam 40 lat i jestem po 3 operacjach.

Pomimo tego, nieskromnie myślę, że jestem sprawniejszy niż 99,5 % Polaków w moim wieku.

Po pierwsze- żadna z moich kontuzji nie była winą żadnego konkretnego ćwiczenia.
Była tylko i wyłącznie winą moją i mojego ego/ambicji.

Po drugie- po każdej coś we mnie mocno zapracowało. Zmądrzałem, wyciągnąłem wnioski, i wiem, że tyle bym się nie nauczył o sobie gdyby się one nie wydarzyły.

Po trzecie- w moim przypadku żadna z nich nie stała się nagle, bez ostrzeżenia, katastroficznie.

Ok rozumiem: znasz kogoś, słyszałeś albo widziałeś na YT jak ktoś podnosząc ogromne ciężary w przysiadzie czy martwym ciągu efektownie, “widowiskowo” i ze wszelkimi katastroficznymi efektami bólu, krzyku i cierpienia rozwalił sobie kolano czy kręgosłup.

Czyli byłeś świadkiem katastrofy lotniczej, która mogła zapaść Ci w pamięć. Zaryć się głęboko w Twój umysł i bardzo trwale utożsamić sztangę z ciężarem z cierpieniem i agonią.

(Ja osobiście NIGDY nie widziałem czegoś podobnego na żywo na oczy. Może, ze dwa razy gdzieś w internecie)

Rozumiem.  Moja teściowa też nigdy nie wsiądzie do samolotu.

Ale wiesz co? Te kilka miliardów osób na świecie, które powoli, ale jakże konsekwentnie niszczy swoje ciało i zdrowie siedząc, obżerając się i zmuszając nasze cudowne ciało do bezruchu jest w dużo gorszej sytuacji.

Tylko mniej medialnie. Po cichu acz konsekwentnie się zabijając.
Jak te wypadki samochodowe o których nikt nie pisze więc nikt się do auta wsiąść nie boi.

Ktoś kiedyś pięknie powiedział: “żeby czegoś nie zrobić wystarczy Ci tylko jedna wymówka”

Tak więc masz moje słowo:

1. nawet tak niefortunnie nazwany martwy ciąg nie jest i nie będzie Twoim problemem.

2. nie będziesz miał złamania otwartego kręgosłupa na pierwszym treningu siłowym

3. nie rozwalisz sobie kolan robiąc z przysiady z głową, najlepiej pod okiem kogoś mądrzejszego

 

Ale jedno Ci zagwarantuje na 100000%

1. Nie trenując siłowo będziesz coraz słabszy, szybko

2. Twoje kości i stawy będą coraz słabsze

3. Jakość Twojego życia zacznie spadać dużo szybciej niż jesteś do tego stworzony

4. Masaże, maści, tabletki, kąpiele borowinowe w Ciechocinku, czy skarpetki uciskowe na Twoje bóle i dolegliwości w wieku 75 lat już Ci nie pomogą.

Trening siłowy/oporowy to nie jest opcja do wyboru.
To nie jest luxus.
To konieczność i według mnie najlepszu elixir młodości.
Zdania nigdy nie zmienię.

Najlepszym momentem by zacząć pracować nad siłą jest dzisiaj.

Drugim najlepszym- jutro*

A Ty? Ile znasz osób, które zginęły w katastrofie lotniczej?


*chyba, że jesteś tuż po ciężkich siadach 😉



Share: