CZY KRYTYKA CROSSFIT JEST SŁUSZNA?
Po 3 latach wróciłem do treningu CrossFit.
Jak syn marnotrawny i to z podkulonym ogonem. Przez te ostatnie lata koncentrowałem się na bieganiu (400 metrów). Oczywiście wplatałem elementy używane w CrossFit, ale jednak ponad 80% wykonywanej przeze mnie pracy to było jak najszybsze przeskakiwanie z nogi na nogę do przodu.
Biegałem głównie sam. Czy słońce czy śnieg. Czy mi się chciało czy nie. Były zawody. Były fajne wyniki. Było reprezentowanie Polski na arenie miedzynarodowej.
Tęsknota z CrossFitem jednak dała o sobie znać i wróciłem do zdrowej i dobrej zabawy. Albo może inaczej. Po skończonej karierze jako zawodnik wiedziałem, że będę musiał i chciał się czymś zająć. Nie miałem najmniejszych wątpliwości co wybrać jako mój „aktywny styl życia”.
Ale wróćmy do postawionego w tytule pytania.
Wszyscy wiemy, że znajdzie się dosyć liczna grupa krytyków systemu CrossFit. Ba, znam dobrze jego wady i zagrożenia. Jednak jako trener CF z ponad 10- letnim stażem, właściciel boxa i po prostu gość przed 40-tką wiem też, że po to jest wiedza i doświadczenie, żeby wady naprawiać a zagrożeń unikać.
Bo lepszego systemu ogólnej sprawności nie będzie i mówię to po tych 10 latach z jeszcze większym przekonaniem niż kiedyś.
Z jednej strony mamy krytykę CrossFit przez osoby, które dają najniższą notę filmowi, którego na oczy nie widziały. Niestety nigdy nie były w dobrym klubie i nie miały styczności z solidnymi trenerami, a swoją wiedzę czerpią z legend miejskich i filmów na YT. Żeby była jasność- ten drugi argument rozumiem. Jest tam wiele przerażających rzeczy, które bez odpowiedniej wiedzy mogą jedynie odpychać.
Z drugiej strony mamy specjalistów. Trenerów z wiedzą i doświadczeniem, którzy według mnie albo nie dali sobie szansy CrossFitu naprawdę poznać (ignorancja?), albo czegoś nie rozumieją, albo mają jakiś interes w publicznej krytyce CrossFitu (ten ostatni argument szanuję i rozumiem najbardziej).
Znam ich. Rozmawiam z nimi. Wszyscy oni są zgodni, że ćwiczenia to tylko narzędzia do osiągnięcia jakiegoś celu. Wszyscy też mówią jednym głosem, że przysiady są niezbędne, martwy ciąg super, do biegania jesteśmy stworzeni a pompki i podciąganie to już w ogóle ojciec i matka treningu.
A jednak CrossFit jest be.
Dla mnie jest to zdumiewające!
To tak jakby powiedzieć, że młotek jest potrzebny, klucz francuski niezbędny, bez śrubokrętu ani rusz, ale skrzynka z tymi wszystkimi narzędziami jest do bani!
Dlatego właśnie kilka wersów powyżej napisałem, że nie powstanie lepszy system treningowy niż CrossFit. Jest on właśnie niczym innym jak pierwszą skrzynką ze WSZYSTKIMI niezbędnymi narzędziami. Są narzędzia do budowania siły, wytrzymałości, wydolności krążeniowo-oddechowej, szybkości, mocy, koordynacji, zwinności a to wszystko przesiąknięte codzienną pracą nad elastycznością i mobilnością i jednym celem- zwiększanie naszego potencjału wyrażonego w tzw. “work capacity”.
Cóż może powstać innego skoro nic więcej po prostu nie ma?
Są martwe ciągi i jest stanie na rękach. Jest gimnastyka i może być pływanie. Nie ma specjalizacji tylko ogólna sprawność i przygotowanie na codzienne wyzwania każdego człowieka.
Tak więc za co tak naprawdę dostaje się CrossFitowi po głowie?
1. “Crossfit jest zbyt ciężki/intensywny”
Hmmmm. Opór i intensywność w treningu czasem po prostu być musi. Lecz dostosowywane być winny one do aktualnej dyspozycji (płci, formy, wieku, kontuzji) osoby, więc rozumiem, że chodzi o osoby, które “cisną” mocniej niż powinny. Pełna zgoda! Robienie zbyt mocno i zbyt dużo czegokolwiek jest ZŁE! Koniec dyskusji. Dotyczy to również ping ponga, tańca towarzyskiego i jedzenia awokado.
2. “Niektóre ćwiczenia są za trudne i niepotrzebne”
Po pierwsze: które ćwiczenia? Rwania? Muscle upy? Tak są trudne. Niepotrzebne? Dlaczego? Jeżeli ktoś osiągnął bardzo dobry poziom w podciąganiu to dlaczego nie postawić mu kolejnego celu w jego rozwoju? Już nie mówiąc o tym, że proces nauki i pracy nad techniką rwania jest fantastycznym rozwojem koordynacji, szybkości, mobilności i … charakteru. A siłowe wspieranie ciągiem na kołach gimnastycznych to kompletny test naszego układu push-pull z domieszką gimnastycznej sylwetki (core) i stabilizacji. Perełka wśród ćwiczeń. Bardzo trudny lecz wartościowy CEL. Dlaczego nie?
3. “Byłem na zajęciach CrossFit i ludzie ruszali się słabo”
A ja widziałem gościa co się walnął młotkiem w palec! Dlatego mam już nigdy nie wziąć młotka do ręki?
Oczywiście zdarzają się takie sytuacje. Ale czy to wina CrossFitu czy raczej słabego trenera, który to akceptuje i/lub ego osoby ćwiczącej, która nie ma odpowiedniej pokory aby zeskalować sobie odpowiednio dany trening?
4. “Widziałem kilka treningów CrossFitowych w internecie i to jest dla komandosów”.
Jeżeli masz na myśli sławetne Girls czyli CrossFitowe benchmarki- owszem, niektóre są bardzo ciężkie. Ale po pierwsze: chyba ostatnio byłeś w dobrym boxie CrossFit 8 lat temu bo takie rzeczy już praktycznie nie mają miejsca w programowaniu treningów. Po drugie te benchmarki jak sama nazwa wskazuje są testami, a nie treningami jako takimi. Trenujemy inaczej- wpadnij i sam/sama się przekonaj.
Mógłbym jeszcze wymienić parę argumentów wytaczanych przez CrossFitowych opozycjonistów, którzy i tak często robią CrossFit nie nazywając CrossFitem.
Myślę, że przyświeca im w duże mierze zazdrość tudzież jakiś rodzaj zgorzknienia, bo CrossFit oprócz pełnej i kompletnej skrzynki z narzędziami ma coś czego nie ma żaden inny program treningowy.
Wspierającą się społeczność, która rozmawia tym samym językiem zdrowia i sprawności na całym świecie. Która się lubi i wspiera nawzajem. W której kilka osób wstaje o 5 rano żeby nie zawieść trenera i innych osób, które również wstały o brzasku.
Będę szczery. Byłem parę razy bardzo blisko wylania dziecka z kąpielą i zapomnienia jak CrossFit odmienił moje życie. Ile zweryfikował i ile mnie nauczył. A jestem już na tyle stary, żeby wiedzieć, że wdzięczność to warunek konieczny szczęśliwego życia.
Tak więc- dziękuję Ci CrossFit.